29 lipca 2004, 13:06
Będąc w Gdańsku, na Starówce spotkałem się z Błękitną Fiedźmą. Symapatyczna była...i miła. Pozwoliła nazywać się Fróżką... i pogładziła strapionego podówczas kruka po piórkach...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
Będąc w Gdańsku, na Starówce spotkałem się z Błękitną Fiedźmą. Symapatyczna była...i miła. Pozwoliła nazywać się Fróżką... i pogładziła strapionego podówczas kruka po piórkach...
Dziś dla mnie taki jakiś, szczególny dzień. Imieniny. Wczoraj dostałem już prezent i dlatego było hurra, na bis. Ale największym prezentem dla mnie byłaby wiadomość, że te niebieskozielone śmiejące się oczy /ale smutne/ też zawołają z radością -HURRA! I nie będą już smutne...
Zarzut(?) padł był, że za dużo w Necie siedzę...że warto by piórka przewietrzyć... Aliści czynić to będę codziennie, i jedno i drugie! Nawet służbowo...Z laptopem pod pachą. Bo komórka służbowa narazie jednostronna:( W firmie się przestraszyli, że za dużo krakać będę...A latać mam od Ostródy po Warszawę/prawie/ i od Torunia po Ostrołękę... I jeszcze raz, na bis...HURRA!!! już wszystko odzyskałem!
Nowy temat na blogu; przepraszam, zdystansuję się od niego... zdanie moje nie byłoby obiektywne. A przy jego braku, subiektywnym, jednostronnym widzeniu problemu to i owo zdanie nic nie warte...
W pracy- test arkuszy ankiet; przynajmniej nie wiało nudą...
Autentycznie ucieszyłem się wczoraj z otrzymanej poczty; to już tylko jednego numeru telefonu brakuje mi by odtworzyć dane utracone przez trojana. Myślę, że był to zbieg okoliczności i teraz wszystko już wróci do normy (normy? - no nie wiem jak to nazwać). A, że byłem już zrezygnowany to i wybuch radości, bądźcie łaskawi staremu wybaczyć.
Hura!, nie fura, jak by chciała F., chyba, że pełna kalafiorów i fasolki... oj, byliśmy rano głodni, a Ty tylko smaku narobiłaś; niedobra Fróżka! o) W pracy nudno, do czasu...ostatecznie do domu ściągnąłem dopiero przed 17.