Archiwum luty 2005, strona 2


Bez tytułu
Autor: kruk9
06 lutego 2005, 20:12

Dziś

1. "Obrobiłem" zlecenie; dziś jakoś z psiakami nie miałem doczynienia...  Zmarzłem szukając jednego człeka po wsi, wcale niemałej. Za karę, zamiast pierwszym był ostatnim...

2. Odebrałem zaległą pocztę tlenową; rozbrojony zostałem

dobre psisko
Autor: kruk9
05 lutego 2005, 18:20

Wróciłem do domu z wypadu na wieś; Nie pierwsza ona i zapewne nie ostatnia, jaką odwiedzam z polecenia zwierzchników. Ale jest pierwszą, w której ugryzł mnie pies... dobre psisko pilnowało obejścia, na które wtargnął obcy. Widocznych obrażeń - brak.

dla aklimatyzacji
Autor: kruk9
04 lutego 2005, 18:29

Niedawno mówiłem o odnalezieniu w internecie zdjęcia; dziś je przedstawiam. Jest to fotofrafia  autorstwa Jerzego Strzeleckiego pt. Nil pod Assuanem. To tak dla aklimatyzacji, do zimowych warunków.   :-)
Bez tytułu
Autor: kruk9
03 lutego 2005, 17:22

Prognoza na wiosnę, wg. "Faktów" - ma być upalnie... A narazie zima sypie śniegiem.

Jeszcze wczoraj drzewa w parku były smutno szare. Dziś, po nocnych opadach ożyły w śnieżnych czapach... 

jak to...
Autor: kruk9
02 lutego 2005, 16:22

Jak to kruk kanar(k)a przerobił na...

Wczoraj odebrałem ze szkoły młodego zaświadczenie uprawniające mnie, jako opiekuna ucznia niepełnosprawnego, do bezpłatnych przejazdów w komunikacji miejskiej...

Dziś rano jadę sobie do pracy...

Poproszę bilet do kontoli – dość opryskliwy w tonie głos wyrwał mnie z letargu.

Ale nie mam, nie... - zacząłem odpowiadać ale nie dając dokończyć, odzywa się dalej

W takim razie dowód proszę, mandat wypiszemy...

Ożesz ty – pomyślałem poirytowany już lekko

Nic panu do mojego dowodu, nawet go nie mam przy sobie.I mandatu nie przyjmę.

To... -zaczął ale nie dałem mu skończyć

Zaświadczenie wystarczy ? - pytam, jednocześnie wyciągam je z kieszeni i podaję.

Wziął kanar(ek) pismo do ręki,czyta.Trwa to chwilkę.

Trzeba było mówić od razu...

Trzeba było dać mi dojść do słowa a nie mandatami straszyć!- odpowiedziałem zabierając papier.

W autobusie, dotychczasowych gapiów ogarnął tłumiony śmiech.Akurat dojeżdżaliśmy do przystanku; skonfudowany kanar(ek) wysiadł z autobusu, jakby zapominając po co wsiadał do niego...

A tak na marginesie to miałem nijakie szczęście bo też (wstyd się przyznać!) często bez biletu jeździłem, na „gapę”...