Po maturze i nieudanym egzaminie na studia trzeba było coś ze sobą zrobić. Co? Napewno nie była przyjemną perspektywa pójścia do wojska. Więc – pomaturalne Studium. W 1978 roku zacząłem by nie skończyć. Armia nie dała za wygraną i trafiłem do wojska. Wcześniej jednak zdążyłem przeżyć coś co zapadło głęboko w pamięci; zdążyłem przeżyć w jednym czasie zdumienie i radość.
16 października wracaliśmy grupką ze szkoły. Na ulicy, nie pamiętam już w jakich okolicznościach, usłyszeliśmy w radiu informację, „...w Watykanie, konklawe wybrało nowego papieża. Został nim kardynał Karol Wojtyła...” Tyle suchej informacji, wcale nie najważniejszej, wciśniętej pośród inne; żadnego komentarza. W pierwszym momencie dotarło tylko tyle, że jest wreszcie papież, po niespodziewanej śmierci Jana Pawła I. Wreszcie, bo konklawe przeciągało się. Później nastąpiła refleksja
Przecież to nazwisko brzmi swojsko.
Zaczęły się pytania na, które nie było zaraz odpowiedzi. Radio na ten temat milczało. W telewizji, program jeszcze się nie rozpoczął. Zostawały domysły, podsycane informacjami „poczty pantoflowej”. Do czasu. Wreszcie w telewizji pokazane zostały obrazy z Watykanu... Pamiętam wybuch spontanicznej radości i dumę. Przecież to Polak został Papieżem!
...was wszystkich proszę o modlitwę za Papieża, za życia i po śmierci... JP II do młodzieży w Krakowie