03 sierpnia 2004, 18:16
Przyznam się...
Miałem szczęście poznać najbliższą rodzinę Jana Brzechwy. Jego samego zresztą też, jakkolwiek nazbyt smarkaty wówczas byłem by zapamiętać ten fakt szczególnie. Z jego siostrą, o ile właśnie nie odwiedzaliśmy Jej osobiście, długie lata trwała ożywiona korespondencja mojego Ojca. Z niej wyłania się postać Jana Brzechwy, człowieka, w jakimś stopniu, przytłoczonego wielkością Leśmiana... Brzechwa chciał być postrzegany jako poeta „poważny” no ale dwóch poetów w jednej rodzinie? Nawet w gronie rodzinnym to nie było do przyjęcia. Takim sposobem, Brzechwa stał się poetą „niepoważnym”- zaczął pisać i publikować dla dzieci...
Czemu o tym piszę?
Bo mi tu na blogu dokazywać, proszą... A ja myślałem poważnym być!
I co?
I... i... i... e tam, fanaberie to, wężykiem podkreślone... :-)