17 listopada 2003, 20:33
Śnieg i deszcz , razem lub osobno przez caluśki dzionek. Po południu trochę przestało i do domu wróciłem "sucho". Dla oddechu wpadłem, no jasne, do blogów. Tak jakoś bezwienie otworzyłem archiwum jednego, zacząłem czytać, miesiąc po miesiącu i ...nie wiem jak określić stan , w jakim się znalazłem. Toż moje problemy rodzinne, z chorym synem czy, powiedzmy, zawodowe to "pryszcz". Uległem chyba jakiemuś stanowi wstrząsu wewnętrznego. No bo jak porównać problemy kruchej istoty, zapewne samej w "obcym" mieście ,borykającej się z chorobami najbliższych, z pracą, dziećmi? Przy tym wszystkim zachowującej pogodę ducha, życzliwej i gotowej pomagać innym!
Chylę przed nią czoła!