Archiwum 21 czerwca 2004


Bez tytułu
Autor: kruk9
21 czerwca 2004, 22:03

Niżej obiecany fragment pracy nad którą ostatnich parę dni siedziałem.

 Taniec wielbłąda

[...]

Całe życie Beduinów obraca się wokół tego zwierzęcia, nic, więc dziwnego, że i w uciechach gra wielbłąd pewną rolę. W zabawie tej uczestniczą nie tylko dziewczęta i chłopcy, ale i żonaci mężczyźni. Wiek mężczyzn oficjalnie nie jest ograniczony żadnymi latami, jednak rzadko, kiedy starsi biorą w zabawie udział. Od kobiet wymaga ona dokładnej znajomości najbardziej charakterystycznych ruchów wielbłąda w każdej sytuacji. Mężczyźni natomiast muszą wykazać się dowcipem i wyczuciem rytmu. Zabawa rozpoczyna się przed zachodem słońca. Uczestnicy ustawiają się dwoma szeregami naprzeciwko siebie, w jednym kobiety, w drugim mężczyźni, ale tak, by promienie słoneczne, jak później księżyca, oświetlały właśnie kobiety. [...] Rozpoczyna jeden z mężczyzn: nuci jakąś strofkę, czterowiersz, na poczekaniu zaimprowizowany:


Smucę się ja i moi przyjaciele są smutni.

Gdzie ona? Czyżby zabłądziła; a może poszła za obcym śladem?

Nie będę szukał. Kobieta i wielbłądzica

Gdy raz uciekły, już są stracone; poznały drogę ucieczki.


Strofkę tą podchwytuje cały szereg męski i powtarza, coraz to zmieniając nutę; jednocześnie wszyscy wykonują zgodnie jakieś ruchy: pochylają się na prawo i na lewo, przysiadają, kręcą głowami itd. stale klaszcząc do taktu w dłonie. Tak trwa kilka minut. Dziewczęta, które dotąd lekko poruszały się, po pierwszej zaśpiewanej strofie stopniowo zamierają w rozmaitych bardzo skromnych i spokojnych pozach. Ale mężczyźni coraz natarczywiej odbijają takt, coraz szybciej powtarzają zaimprowizowaną strofkę. Aż naraz jedna z dziewcząt nie wytrzymuje: drgnęła, wolno, bardzo wolno obraca się wokół siebie, zakrywa twarz końcem szala, który ma na głowie, i z wysuniętymi na wprost rękoma, zaczyna sunąć ku szeregowi męskiemu - ruchów stóp nie można dostrzec, tak drobniutko i szybko nimi przebiera; rzekłbyś-płynie. Z kolei występuje druga dziewczyna; szal swój przerzuciła przez wyciągnięte ręce i obraca się wolno wokół siebie. Jej wiotką postacią jakby lekki wietrzyk chwiał, przypominała płonącą wierzbę. Mężczyźni coraz ciszej nucą i coraz wolniej klaszczą; ale że jeszcze klaszczą i nucą, więc trzecia dziewczyna płynie ku nim; głowę i twarz owinęła szalem, którego końce trzyma palcami rąk, skrzyżowanych w powietrzu na poziomie piersi. Szereg męski zamilkł zupełnie i znieruchomiał; czekają zapatrzeni. [...]

 

w letni poniedziałek
Autor: kruk9
21 czerwca 2004, 14:20

...Deszcz, deszcz, deszcz. A to przecież pierwszy dzień lata. .. W ramach dotleniania słucham sobie piosenki...Nie chyba, ja napewno starzeję się...

Praca skończona.

Urodziny do powtorki.

Zdjęcia skasowane.  Dać dzieciom aparat, zaraz coś "popsują"!

A ja chcę jeszcze...