02 maja 2004, 19:54
Sto_pięćdziesiąta_notka_na_blogu.
Pierwsza_w_Unii...
No to skrobię pazurem już 150 notkę.
Jak ten czas płynie. I pomyśleć, nie tak znów dawno , zacząłem krótką notką. Odpowiedziala Yoasia, potem Jasna z Women... Potem Fanaberka zechciała na czas jakiś zamilknąć i ja, pamiętam, włączyłem się do grona tych, co to prosili by łaskawie się odzywała. I jakoś tak potem poszło - Harley, Popielatka... Muszelka zrobiła design strony, poprawiała ją. By następnie gwałtownie :) zmusić mnie do nauki. I dobrze, stary też musi się uczyć!
W tym czasie, w życiu wiele się działo,i dzieje złego na przemian z dobrym -– jak wszędzie, jak u każdego.
Uf, weszliśmy do Unii; Klemens prosił o notatkę, taką pogłębioną, co robiłem. No i wyjdzie banał?! No bo tak,powszechnej euforii nie uległem, uważam, że Unia będzie dla młodszych niż ja. To dla nich jest szansa. Nie mając nic innego do zrobienia, zabrałem się za opracowywanie już pozyskanych dokumentów. Jeden zbiór szczególnie jest frapujący. Dokumenty pochodzą co prawda już z okresu postnapoleońskiego ale są b. ciekawe. Jeden z nich to pisany po polsku wypis z protokołu Zgromadzenia Szlacheckiego gubernii wileńskiej, opisujący genearologię rodziny i jej przynależność do stanu szlachty polskiej wraz z osobnym tego świadectwem na piśmie oraz drugi,, pisany po rosyjsku, 20 lat później, opisujący tą samą rodzinę jako szlachtę rosyjską. Do zbioru należą jeszcze inne dokumenty oraz akt zgonu. Co w tym ciekawego? - dokument pisany po polsku jest podarty, poplamiony, trudny do odczytania, te pisane po rosyjsku ,– w stanie zachowania – dobrym. I dalej, już wiem, że rodzina ta chciała uchronić swoje dobra przed wywłaszczeniem, że i tak „”w nagrodę” ziemię swoją musieli zostawić i przeprowadzić się. Trafili tu, na północne Mazowsze. Ojciec rodziny zmarł targany wyrzutami sumienia, jedyny syn był w dorosłym życiu żarliwym, gorącym patriotą.
W drugim dokumencie z 1912 roku wynalazłem relację kapitana wojsk polskich, Kiewlicza, służącego w armii napoleońskiej o sposobach ...leczenia. Nie będę cytować- Iwcia gotowa by naprawdę się pogniewać a i z treści całości jednoznacznie wynika, że owe relacje, nic tylko między bajki włożyć... bo lekarstwem na bolące oczy miałoby być mydło, którym myto trupa. Po południu, że ciepło było urządziliśmy sobie rodzinnego grilla. Od czasu do czasu zaglądałem na Allegro, jak aukcje się mają i na tym właściwie zakończył się mój dzień. Jak widać, nic szczególnego.