Archiwum 19 listopada 2003


trzy maile
Autor: kruk9
19 listopada 2003, 20:33

No, dziś inaczej dzień się kończy. Zakończyłm projekt prospektu stowarzyszenia i odebrałem 3 maile Jeden z nich, eh ulżyło. Ale znowu Women  bez netu...

potop
Autor: kruk9
19 listopada 2003, 09:42

Zaczeło  się od wylania resztek krupniku do zlewozmywaka. Nie zrobiły tego, ani dzieci ani ja... gdzie rozum, no gdzie?! Zlewozmywak się zapchał, miał takie prawo, przy takiej treści; 

- Zrób  coś - usłyszałem  - bo zmywać nie mogę...

Na początku wydawało się, że sprawa prosta- odkręcić syfon i po krzyku – kilka minut pracy... Zabrałem się do tego zaraz, bo miałem inne jeszcze rzeczy do zrobienia. I teraz dopiero się zaczęło.

Okazało się, że część krupnikowych ingrediencji dostała się już do rury odpływowej, dość głęboko. Tu już zaczęła ogarniać mnie wściekłość; nie dość, że rura, to jeszcze podgadywanie

– A rób, zrób, a szybko...

- Szybko to wylał się krupnik...

Dostępnymi środkami zacząłem udrażniać tą nieszczęsną rurę.

Na początek, cienka modelarska listewka; metr długości - okazało się za mało. Ziemniaczki utkwiły głębiej. Przypomniałem sobie, że w piwnicy leży stalowy drut – może starczy! Poszedłem po niego. Czas mijał.... złość rosła...

Koniec drutu zwinąłem w spiralę i zacząłem przeciskanie – jakiś opór; drut do tyłu, z powrotem do przodu, tak na przemian. Wreszcie jest!  - oczekiwane bulgotanie w nieszczęsnej rurze.

- No to koniec – pomyślałem – skręcając odpływ zlewozmywaka.

Jeszcze sprawdzenie, czy „wszystko gra”; w porządku – woda odpływa. Miało być kilka minut  a minęła godzina... Poszedłem do łazienki umyć się ....

Łazienka... „pływa” w tłustej mazi resztek pokrupnikowych ... Na ten widok rodzinka przezornie umknęła...  Porządnie już wkurzony , na siebie też, zbierać zacząłem wszystko z podłogi, szybko by do sąsiadów nie przeciekło. Jeszcze może miałbym im malowanie robić?  O nie!...

Doszło do mnie, że przeciskając drut, mogłem uszkodzić rurę odpływu zlewozmywaka  łączącą się przez ścianę z pionem w łazience. Ba, ale w którym miejscu?!  Odsunąłem wszystko co możliwe – na oko, rura cała. Puszczam wodę – przeciek jest, ki diabeł, skąd on ?  Ponowne wycieranie podłogi. Eureka! Jest przyczyna! Koniec rury wysunął się z kolanka  w pionie.  Uf, kilka silniejszych ruchów i rura jest już na swoim miejscu . Nareszcie .  

Bezmyślność   pochłonęła mi, w sumie, dwie i pół godziny.... Już na nic  nie miałem ochoty.