Bez tytułu
06 lipca 2004, 13:34
Sobota – zastanawiające, dlaczego panuje przekonanie, że wyłącznie „stary” może coś sensownego powiedzieć, zrobić etc.? „Młody”, że to niby nie może... Może!... i niech się nie boi....
Niedziela- czyżbym miał przestać lubić niedziele!?... tak dalej być nie może! Trzeba będzie to zmienić... tylko...
Poniedziałek – rano deszcz...i pociąg odjechał. Szybko na „stopa”. Jest . W godzinę z minutami jesteśmy w Warszawie. No tak ale tu... wiadomo Stolica! Przemieszczenie się, z Żoliborza na Wolę, zajęło więcej czasu! Pośpiech, zmiana pogody – w Warszawie słonecznie- i młody nie wytrzymał. Atak. I nijak wyhamować... Podpisałem co było do podpisania i powrót do domu. W pociągu wreszcie zasnął; nie na długo. Nie mógł usiedzieć na miejscu... Wróciliśmy. Ja, jak teraz patrzę, w stanie, co to się już swojego imienia nie pamięta... Dość.
Dziś – uf, normalna, deszczowo-pochmurna pogoda. Trochę słońca. Młody niewyraźny. Obserwuję go. Nic innego, narazie, mi nie pozostaje...
Dodaj komentarz