Bez tytułu
15 października 2003, 11:32
... i po Święcie
Ilekroć w kalendarzu pojawia się październik, dla mnie, to hasło do wspomnień. Do wspomnień, bo w szkole przepracowałem całe swoje młode lata, bo tęskniąc za tamtymi laty, za tamtą atmosferą wiem, że jej teraz próżno szukać. I wcale nie za sprawą uczniów, a na pewno -–nie tylko !
Zaczynałem w szkole, gdzie w klasach było max. dwudziestu kilku uczniów, były lata, że klasa liczyła ...9 uczniów. To było normalne -– prawie indywidualne nauczanie. Teraz klasy poniżej 30 „młodych gniewnych””’ nie uświadczy. Wszystko za sprawą „oszczędności” .
Kiedyś - chęci, czas dla uczniów były! nie tylko w szkole; teraz czasu nie ma - biegiem do innej pracy. Problemy młodych, jak je próbować rozwiązać, ba, poznać, kiedy oni sami nie garną się z ich przedstawieniem? czy można rozwiązać, w 45 minut , trzydzieści kilka problemów?! Pamiętam, przychodzili, nawet do domu, planowaliśmy jakieś rajdy, wycieczki / przy okazji, Bestie Jedne, chciały podejrzeć tematy na klasówkę -– czasami nie widziałem/. Największą nagrodą jest dla mnie zwykła kartka „...”dziękujemy za wszystko, dzięki panu zdaliśmy egzaminy i dostaliśmy się do ...”. Inne nagrody, chociaż były, nie dały już takiego zadowolenia!
Teraz uczniowie nie poznają swoich nauczycieli na ulicy.
A nauczyciel -„gniewny i surowy”, bo jakim /myśli sobie/ ma być, by utemperować, niemożliwą do opanowania, grupę ponad trzydziestu rozpalonych, tryskających pomysłami, głów!? Nie widzi innej alternatywy, uczniowie jemu w tym nie pomagają –- „kółko się zamyka .
Taka szkoła nie jest moją i dlatego w niej mnie nie ma, chociaż tęsknię...
Dodaj komentarz